Dziś Col de l’Iseran (2760 m n.p.m) i Col de la Madeleine (1746 m n.p.m.)
Pierwsza na trasie przełęcz powyżej 2 tys. I najwyższa. Do chwili obecnej Col de l’Iseran to najwyżej położona przełęcz drogowa we Francji i w całych Alpach, przez którą wiedzie publiczna droga o nawierzchni bitumicznej. Na dodatek leży w sercu Parku Narodowego Vanoise, toteż wspinaczka na nią jest cudownym doświadczeniem mimo, że cały podjazd liczy 50 km. Za przełęczą nie koniec atrakcji – piękny kilkunastokilometrowy zjazd prowadzi prosto do najpiękniejszej wioski w rejonie Sabaudii, Bonneval-sur-Arc.
Wiąże się z nią wspomnienie, kiedy to jechałam na narty autokarem i kierowca trzymając się ściśle do wskazówek nawigacji chciał właśnie tą przełęcz sforsować. Tymczasem droga przez Col de l’Iseran jest otwarta od początku czerwca do września! Kierowca nie słuchał uwag co niektórych pasażerów, że chyba źle jedziemy… Do momentu, gdy stanął przed śnieżną zaporą wysokości kilku metrów. Gdy spojrzeliśmy w górę to tylko zarys serpentyn rysował się nad głowami. Wszyscy wydali równocześnie takie „oooo..”
Dziś przełęcz sprzyjała podróżnym, słońce dogrzewało, świstaki dokazywały, górskie rośliny szalały różnorodnością. A dzieciaki i tak bałwana ulepiły…
80 km, 1200 m do góry. Z przełęczy zjechałam na 750 m n.p.m.. Ale nie ma się co martwić – jutro znów na 2650…