Uff. Dostarczyła nam mnóstwo wrażeń i emocji, lecz okazała się podczas tego prawie dwumiesięcznego wyjazdu najtrudniejszym krajem do podróżowania z perspektywy rowerowego siodełka.
Zaskoczył mnie niski poziom życia ogromu ludzi. Podziwiam ich pomysłowość i niezłomność w walce o każdy dzień i spokój, który im towarzyszy. Zaskoczeniem była też niska świadomość konieczności dbania o środowisko wokół. Ale to niestety nierozłącznie związane jest z poziomem życia…
Tutejsze drogi też niezbyt ułatwiają życie rowerzystom. Jeśli asfalt, to z reguły z ogromnym ruchem samochodowym. Boczne trakty natomiast drastycznie zmniejszają tempo i wysysają z nas całą energię wraz z litrami potu. Za to nieustannie dostarczają nowych przeżyć.
Wyjeżdżam stąd oczarowana obrazami Angkoru… Z poczuciem wielkiego niedosytu.
No i nie sposób pozostać obojętnym na tutejszą kuchnię! Targowiska, stragany, garkuchnie, uliczne grille są chyba w Kambodży najbardziej niezwykłymi jakie gdziekolwiek widziałam. Zaglądamy do nich z ciekawością przy każdej okazji, a i tak wciąż czymś zaskakują. A to lokalnym kolorytem, a to różnorodnością produktów, a to potrawami tak wymyślnymi, że nieźle trzeba kombinować, żeby odkryć co właśnie jemy. Zadziwia też to, co jest tu jadane.
Przy jednej z głównych dróg ciągną się przez kilka kilometrów stoiska z kawałkami drewna wydrążonego w środku i wypełnionego jakąś masą. Wydobywa się z tego dym. Obstawiamy, że to rodzaj pochodni/świec/kadzideł… Zżymamy się, bo jest już wystarczająco upalnie i wystarczająco dużo spalin w powietrzu bez tych dziwnych wynalazków. Dopiero kolejnego dnia odkrywamy, że kawałki drewna to faktycznie kawałki bambusa, a masa w środku jest jadalna: to ryż z fasolką i chyba mleczkiem kokosowym z przyprawami, a całość jest przygotowywana na grillu – pyszna przekąska:-)
Mam wrażenie, że tu jada się wszystko. Staram się wielu rzeczy spróbować – grillowane żabki czy świerszcze są całkiem ok. Ale przy stertach jakichś larw i chrabąszczy odpuszczam. Może innym razem. Wszak Tajlandia ponoć nie jest gorsza pod tym względem.
Nadchodzi czas, aby to sprawdzić. Ostatni kraj tej podróży tuż tuż.