Naprzeciwko naszego hoteliku w Ammanie była niewielka lokalna restauracja „Hashem” serwująca kilka tradycyjnych arabskich dań. Wszystkie przepyszne. To tam właśnie zakochałam się w hummusie. Jakiś czas szukałam tego smaku próbując różnych wariantów tego dania. Odnalazłam go dopiero, gdy zrobiłam hummus w domu, posiłkując się przepisem kulinarnej libańskiej wyroczni, Salmy Hage w jej „The Lebanese Kitchen”. Wiele osób modyfikuje ten przepis. Ja po prostu dodaję do podstawowej wersji to, na co akurat mam ochotę – są to zwykle bardziej wyraziste i ostre smaki – rzodkiewka, szczypiorek, cebulka, a ostatnio bardzo zasmakował mi chrzan. Najlepiej dodawać to już bezpośrednio na pieczywo posmarowane hummusem – dzięki temu każdy dosmaczy sobie kanapkę tak, jak w danym momencie będzie miał ochotę.
Składniki (orientacyjnie)
– szklanka suchej cieciorki
– 2 łyżeczki sody oczyszczonej
– ½ – ⅔ szklanki pasty „tahini”
– sok z jednej limonki lub połowy cytryny
– czosnek (1-2 ząbki)
– kumin, pieprz i sól do smaku
– posiekane listki pietruszki lub sumak do posypania
– nieco oliwy do skropienia
Wykonanie
Cieciorkę zalewamy dwoma szklankami zimnej wody, dodajemy łyżeczkę sody oczyszczonej, moczymy przez 6 – 10 godzin. Następnie odlewamy wodę, zalewamy cieciorkę świeżą wodą i gotujemy na średnim ogniu z dodatkiem łyżeczki sody oczyszczonej. Gotujemy tak długo, aż cieciorka zacznie się rozpadać. Nie wystarczy, aby była tylko miękka, ona ma być dobrze rozgotowana – humus będzie bardziej kremowy, pozbawiony grudek.
Po ugotowaniu, jeśli wody jest zbyt dużo, to część odlewamy. Resztę zostawiamy razem z cieciorką w garnku (woda nie powinna jej przykrywać, żeby hummus nie wyszedł zbyt rzadki) i najpierw chłodzimy do temperatury pokojowej, a następnie wstawiamy do lodówki, aby całość była bardzo zimna.
Dopiero gdy wszystko się mocno schłodzi, dodajemy tahinę, rozgnieciony czosnek, przyprawy i sok z limonki/cytryny i miksujemy na gładką, kremową pastę.
Podajemy schłodzony, na szerokim talerzu, polany lekko dobrą oliwą z oliwek (koniecznie!), posypany sumakiem, albo zieloną pietruszką, albo papryką w proszku, albo udekorowany cieniutkimi paseczkami suszonych pomidorów, albo… fantazja i zawartość lodówki są tu najlepszymi doradcami 🙂