Granada i okolice

Po 4 tygodniach przemierzania różnych rejonów Hiszpanii, przyszedł czas na ostatnią, najbardziej południową część. Po kilkugodzinnej podróży autobusem z Madrytu jesteśmy w Granadzie. To miasto ma niesamowitą atmosferę – „Quien no ha visto Granada, no ha visto nada” mówią Hiszpanie (Kto nie widział Granady, w ogóle nic nie widział).
Kolorowa, ciepła mieszanka o charakterze wschodniego miasta. Jak ja lubię te miejsca, gdzie przenikają się światy, gdzie nie wiesz, co zobaczysz za rogiem kolejnej wąskiej uliczki…

Miasto powoli odkrywa swoje wspaniałości, ale każda chwila przynosi coś nowego – architektura, parki, punkty widokowe, orientalny koloryt, strome uliczki, małe sklepiki i stragany, knajpki z całego świata, gwar i ruch. Wzrok kierujemy na moment w górę – tam już czeka potężna Alhambra o imponującej historii. I szczyty Sierra Nevada.

Nie wystarcza niespieszny przejazd uliczkami, obiecuję sobie, że tu jeszcze wrócę. Wydłuża się lista takich miejsc 🙂

Tymczasem wspinamy się do górującej nad miastem Alhambry, jednego z najpiękniejszych zabytków muzułmańskich w całej Hiszpanii . Po dziwnej procedurze ustawiania nas w kolejkach do kupna biletów, w końcu możemy wejść na teren tego cudu. A już prawie byłam gotowa zrezygnować… Po powrocie doczytałam, że w sezonie kupno biletów na ten sam dzień jest praktycznie niemożliwe.

Na terenie Alhambry spędzamy pół dnia. A można by dużo dłużej. Nic dziwnego – to potężny warowny zespół pałacowy pełen architektonicznych cudów, pięknych ogrodów i zakątków. Zbudowany w XIII w. przez Nasrydów i rozbudowywany latami. Przez wieki służył jako twierdza mauretańskich kalifów, a i dalsze jego dzieje są niezwykle ciekawe…

Późnym popołudniem zjeżdżamy z Alhambry i wspinamy się do Sacromonte. W jaskiniach tej dzielnicy niegdyś mieszkali Cyganie. Dziś niektóre z nich nadal są zamieszkane. Tutaj narodził się jeden ze stylów flamenco – zambra. Dziś też można zobaczyć ogniste tańce i podejrzeć życie mieszkańców jaskiniowych domostw.

Droga prowadząca przez Sacromonte prowadzi do doliny, gdzie staje się typowym szlakiem turystycznym. W pierwszym dogodnym miejscu rozkładamy biwak. Cały wieczór towarzyszy nam muzyka dobiegająca z tej krainy flamenco…

Kolejnego dnia ruszamy przez piękne rejony Sierra Nevada. Początkowo szlakami pieszo – rowerowymi doliną rzeki przez gaje oliwne, potem wspinamy się na widokowy grzbiet i nim kontynuujemy jazdę. A więc tak wygląda Andaluzja! Towarzyszy nam słońce, wiatr i rozległe panoramy.

W końcu trzeba zjechać do doliny, by po chwili zacząć wspinaczkę w stronę przełęczy Los Blancares. Po drodze małe miejscowości: Dúdar i zawieszone dosłownie na stromych górskich stokach urocze Quentar. Właściwe cały obszar, przez który teraz jedziemy to teren ogromnego geoparku. Geopark Granada jest od niedawna częścią Światowej Sieci Geoparków UNESCO.

Potężne kaniony, klify, gliniane grzbiety o stromych zboczach, sierry, ciepłe źródła trawertynowe, stanowiska i muzea paleontologiczne, ślady pierwotnych ludzi, domy wykute w skałach, niezliczone zjawiska krasowe… Odkrywanie tej krainy to jak czytanie pasjonujących historii.

Wjeżdżamy w rejon potężnego zapadliska tektonicznego wypełnionego miękkimi materiałami. To głównie gliny i muły. Niewiele roślinności plus gwałtowne deszcze to przepis na szaloną erozję. Tak, po to tu przyjechaliśmy. Kaniony, wąwozy, głębokie rowy i zapadliska określane tu są mianem „carcavas”. Są różnokolorowe – brąz, czerwień, ochra, zieleń w różnorodnych odcieniach. Te najbardziej zerodowane nazywa się angielskim terminem „badlands”, ponieważ są bezużyteczne dla rolnictwa.

Ale ludzie potrafili tu żyć od dawna i wykorzystywać specyficzny teren do budowy domów jaskiniowych. Gliniaste podłoże jest nieprzepuszczalne dla wody i chroni przed zmianami temperatury. Wioska Marchal, którą odwiedzamy, jest typowym przykładem. Powstała w średniowieczu i trwa do dzisiaj.

Przemieszczamy się coraz bardziej na północ – te okolice zasiedlane były w okresie megalitycznym przez ludzi jaskiniowych – wciąż trwają tu prace archeologiczne, a stanowisk i szlaków śladami „jaskiniowców” jest naprawdę sporo.

Jednym z celów jest odwiedzenie Alicun. Są tu termalne źródła trawertynowe. Źródlana woda zawiera duże ilości węglanu wapnia, więc procesy krasowe mamy tu na każdym kroku. Najciekawsze są długie wapienne „rynny”, którymi płynie ciepła woda prosto ze źródła. Rynny wyglądają jak akwedukty – woda płynie górną częścią długich, wąskich wapiennych grzbietów. Nie przepuszczamy tej okazji i kąpiemy się z ogromną przyjemnością. Woda jest cudownie ciepła.

Całkiem zachęcająco wygląda tutejszy basen. Zamknięty. Jak wszystko inne wokół (hotel, sanatorium, restauracja).

Jakby mało było tu tych atrakcji, to są też liczne dolmeny – megalityczne grobowce, od których aż „roi się” w okolicach. Penetrujemy wszystko bardzo dokładnie. I jesteśmy tu zupełnie sami…

Kończy się dzień pełen wrażeń. Jeszcze tylko jeden punkt widokowy w drodze do Gorafe, jeszcze kilka zdjęć, gdy słońce coraz niżej i można rozglądać się za miejscem na spokojny biwak w dolinie rzeki.

A kolejnego dnia…

czytaj dalej

INFO:

Alhambra
dojazd i wstępy :
Ceny biletów wstępu zależą od ich rodzaju, czasu zwiedzania, zniżek – wszystkie aktualne informacje można znaleźć na tej stronie www
Przykładowo: dorośli: 14,00 € (dzieci 12 -15 lat: 8,00 €; do lat 12: wstęp wolny). Zniżki mają seniorzy, emeryci, osoby niepełnosprawne, posiadacze kart Euro < 26 i Euro < 30

Alicun – trawertynowe źródła
cały obszar, na którym występują źródła i dolmeny jest otwarty, można go zwiedzać bez opłat. Warto mieć nawigację z zaznaczoną ścieżką, bo w terenie szlak nie jest oznakowany i łatwo można ominąć różne atrakcje.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments