Powrót do 2016

Morawy na rowerową majówkę

osoby: Marzena, Kris, Żubr (Piotr)

termin: kwiecień/ maj 2016

czas:  5 dni

kilometry: 500

nasza trasa

Jadę na majówkę do Czech! Zwariowałam;-)

Wyruszam z domu i pięknymi przyrodniczo terenami pomykam do Strumienia, gdzie spotykam Krisa. Dalej już razem jedziemy do Cieszyna pokonując pierwsze pagóry. Na cieszyńskim rynku czeka już na nas Żubr, który z kolei dojeżdża tu z Bielska. W komplecie krążymy trochę po urokliwym Cieszynie i przez tutejszą „Wenecję”  i docieramy do granicznej Olzy.

Wybraliśmy na początek wyjątkowo widokową drogę – cały Beskid Śląsko – Morawski przewija się nam po kolei: najpierw Ostry, Jaworowy i Ropica. Potem wyłania się Łysa Góra, najwyższy szczyt Beskidu Śląsko – Morawskiego, Ondrzejnik, Kniehynia, Radogoszcz.

Rezerwat Hukwaldy jest zabezpieczony ogrodzeniem i nie można w nim jeździc na rowerze. Tu szlak nam się więc kończy, a że pora jest odpowiednia, rozkładamy biwak. Kolejny dzień to mnóstwo uroczych małych miasteczek –  mój ulubiony Stramberk, uroczy Nowy Jiczin (Jicziński rynek został uznany za najpiękniejszy na północ od Alp.
Malownicze podcienia, ciekawe historie prawie każdej z zabytkowych kamienic, rzeźba św. Mikołaja z rozrzuconymi wielkimi jabłkami…), Teplice, Przerow i wreszcie Kromieryż – rezydencja biskupów ołomunieckich. Kompleks starego miasta, pałacu biskupiego i pięknych ogrodów został wpisany na listę UNESCO.

Z Kromeriża jedziemy na południe wzdłuż Morawy. Kanał Batuv i rzeka Morawa są centrum turystyki wodnej w regionie – statki wycieczkowe jeszcze nie rozpoczęły sezonu, ale widać, że jest to popularna forma zwiedzania okolic. Duża ilość przystani, śluz, zaplecze usługowe i informacyjne przygotowane.

Za Hodoninem wybieramy szlak turystyczny zamiast drogi rowerowej i ładujemy się w błota, którymi docieramy do starego grodziska. Tu zostajemy na biwak. Kolejnym celem jest zamek w Breclaviu, stolicy południowych Moraw. W XV w był siedzibą wojsk husyckich. Teraz „zrobiony” na „romantyczną ruinę”.

No i wreszcie wisienki na torcie tego wyjazdu. Docieramy do rejonu Lednice – Valtice, który penetrujemy wyjątkowo dokładnie nie omijając (prawie) żadnej atrakcji.
Pałac w Lednicy, posiadłość rodu Lichtensteinów, uznawany za jeden z najpiękniejszych zespołów nowogotyckich w Europie. Pałac powstał w XV w, wielokrotnie przebudowywany. Obecnie w stylu bajkowego neogotyku (dla mnie mocno disnejowskiego:-)) Z pałacu rozpościera się ciekawy widok na park i minaret!

Valtice, czyli druga część kompleksu, zdecydowanie bardziej mi się podobały. Ten barokowy pałac wygląda faktycznie jak pałac ;-), a na dodatek mieści Narodowy Salon Czeskich Win:-)

Krążąc po okolicach nagle zorientowaliśmy się, ze jesteśmy w Austrii… dobrze, ze nie dojechaliśmy do Wiednia z rozpędu (a może trochę szkoda). Wracamy więc do Czech – w budynkach dawnego posterunku granicznego urządzono Muzeum Żelaznej Kurtyny.

Czas biegnie szybko. Przez winnice, wzgórza, pola i teraz już cały czas pod wiatr jedziemy w stronę Brna. Zerkamy na potężny zamek w Mikulovie, i wznoszące się nad nim wzgórza masywu Palavy…

Szybka rundka po uliczkach Brna i pociągiem mkniemy do Polski

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments