Listopad 2020. Środek pandemii. Świat oszalał i postanowił się zamknąć. Swój własny wirus jest lepszy niż obcy…
Podróżnicy odłożyli swe plany na lepsze czasy. Szczepionki jeszcze nie są gotowe. Loty poodwoływane. A tu nagle pomysł Irka, żeby w styczniu 2021 jechać do Kenii. Jakiś żart? Nie, wszystko przemyślane, sprawdzone i zaplanowane.
Kenijskie przepisy antycovidove nakazują wykonanie testu dwa dni przed wjazdem na teren Kenii i zarejestrowanie się na stronie Ministerstwa Zdrowia. W Kenii wszystko jest czynne. Otwarte są parki narodowe, muzea, restauracje, hotele. Wykupujemy ubezpieczenie od rezygnacji z lotu, załatwiamy formalności i, nie do wiary, ale lecimy.
Spotkaliśmy Afrykę bardziej afrykańską, niż można się było spodziewać. Czy z tego powodu, że nie było zagranicznych turystów? Czy z tego, że w moich wyobrażeniach ta Afryka z książek czasów dzieciństwa już nie istniała?
Zaskoczenie. Wrażenia. Potęga przyrody. Ciepło. Nie tylko to w pogodzie, ale też w ludziach… Kolory. Drogowe szaleństwo. Spotkania ze zwierzętami w ich świecie. Wielki Rów Afrykański. A my tacy mali. Chwile na Mt Kenia. Emocje, emocje, emocje…
Miesiąc jak z innego czasu. Kenijska fotorelacja dzień po dniu…
A wspomnienia smakują najlepiej przy małym co nieco. Dawa i mandazi – zapraszam po pyszne, wypróbowane przepisy pachnące Afryką.