Za nami prawie miesiąc podróży rowerowej. Dotarliśmy do Puerto Natales, a więc czas na kolejny punkt programu. Zamieniamy rowery i sakwy na buty trekkingowe i plecaki.
Torres del Paine, jeden z najbardziej znanych chilijskich górskich parków narodowych, wpisany na listę rezerwatów biosfery UNESCO leży na terenie andyjskiego pasma Cordillera del Paine. Spenetrowaliśmy go dość dokładnie podczas pięciu pełnych wrażeń dni wędrówki w otoczeniu bajecznych krajobrazów i ciekawej przyrody.
Aby pobyt w parku zaliczyć do udanych trzeba spełnić kilka warunków.
- Trafić na odpowiednią pogodę, co w Patagonii nie jest takie oczywiste. Nam się poszczęściło. Pierwsze dwa dni upalne (naprawdę przydały się krótkie spodenki i kremy z filtrem), potem coraz chłodniej i wietrzniej. Wiało… prawie jak na Babiej 😀 Za to widoczność cały czas była dobra i bardzo dobra.
- Zarezerwować noclegi z duuużym wyprzedzeniem. Rezerwacja jest możliwa internetowo poprzez dość „upierdliwy” system na co najmniej dwóch różnych stronach: Vertice i FantasticoSur (nawet 3 firmy zajmują się noclegami na terenie parku, bo są też noclegi, którymi gospodarzy sam park). Zajęło mi to dwa dni, a w pewnym momencie bliska byłam rezygnacji. Strony rezerwacyjne nie współpracują z niektórymi wersjami przeglądarek internetowych, więc wpisywanie danych do formularza kończyło się niepowodzeniem. Pomogła dopiero zmiana przeglądarki. Rezerwacja jest równoznaczna z dokonaniem płatności. Niemałej. Odwołanie rezerwacji możliwe jest nie później niż 1 miesiąc przed planowaną datą pobytu.
Osobiście sądzę, że że nawet bez wcześniejszej rezerwacji też dałby się to zorganizować i już na miejscu pytać o wolne miejsca na campingach. Szczególnie jeśli chodzi o jedną czy dwie osoby. - Przygotować się na spory drenaż kieszeni. Campingi najdroższe, na jakich spałam. A i wstęp do parku jest drogi, choć są na świecie jeszcze droższe parki narodowe (patrz info).
- Nie przerażać się opiniami o ogromnych ilościach turystów na szlakach. Fakt, tłumy ludzi były (choć i tak mniejsze niż na Giewont :-)), ale tylko w pierwszym dniu na najbardziej popularnej trasie, pod słynne wieże. Tu miałam wrażenie, że dla Chilijczyków to rodzaj jakiejś obowiązkowej pielgrzymki, bo wędrowało tam mnóstwo osób niewłaściwie ubranych, z bardzo kiepską kondycją lub stanem zdrowia. A szlak nie należy do łatwiutkich i krótkich. Dalej było już całkiem sympatycznie, na niektórych odcinkach wręcz bezludnie.
Większość osób przyjeżdża rano z wycieczką z Puerto Natales na jeden dzień i wędruje z Sektora Centralnego do Mirador las Torres, czyli punktu widokowego na słynne trzy wieże skalne (Południowa najwyższa – 2500 m n.p.m., Centralna i Północna). To miejsce uważa się za najpiękniejsze w parku Torres del Paine. Jednodniowi turyści nie nocują w parku tylko wracają do Puerto Natales.
Najdłuższym trekkingiem jest pętla Q, która pozwala na okrążenie masywu Torres. Nie udało mi się zarezerwować noclegów w północnej części trasy, więc zdecydowaliśmy się na nieco krótszy wariant.
Wybieramy przejście tzw trasy W (3-6 dni). Zaczynamy od Sektora Centralnego, kończymy przy lodowcu Graya. Odwiedzamy wszystkie najpiękniejsze miejsca w parku.
Mamy czas na spokojne górskie wędrówki przez pierwotne lasy bukanowe (bukowe), między turkusowymi jeziorami, wzdłuż strumieni i rwących rzek, w otoczeniu skalnych olbrzymów i cielących się lodowców.
Zadziwiamy się tutejszą przyrodą: patagońskie gatunki buków, krzewy Notro (Embothrium coccineum), czyli chilijskie ogniste drzewo (Chilean firetree), jadalne Calafate i inne krzewy pełne pysznych jagód, bogactwo ptaków z flamingami czy kondorami na czele, stadka gwanako…
Notro (Embothrium coccineum) czepin (Luzuriaga marginata) Starzec (Senecio acanthifolius) Golteria chilijska (Gaultheria mucronata) Golteria chilijska (Gaultheria mucronata) – krzewinka z pysznymi owocami naskalne porosty Escallonia rubra naparstnica purpurowa (Digitalis purpurea) Patagońsko – magellański las guido
Możemy do woli sycić oczy cudnymi obrazami zmieniającymi się jak w kalejdoskopie z każdym zakrętem ścieżki lub pokonaniu kolejnej górki. Przystajemy wszędzie, gdzie tylko poczujemy taką ochotę lub gdy wiatr usadzi nas na ziemi, żebyśmy o tej krainie nie zapomnieli. Miejsca biwaków dają poczucie bezpieczeństwa, pozwalają dobrze wypocząć i wymienić doświadczenia z innymi włóczykijami…
Torres del Paine zostaje w moich wspomnieniach jako jedno z piękniejszych miejsc, jakie widziałam.
Wracamy do Puerto Natales, a za chwilę dalej w drogę do Punta Arenas… Ziemia Ognista coraz bliżej!
INFO:
Park Narodowy Torres del Paine
dojazd i wstępy : miejscowość, z której turyści zazwyczaj ruszają do parku jest Puerto Natales – wiele tu biur i sklepów turystycznych, wypożyczalni sprzętu, campingów, hosteli. Samo Puerto Natales jest malowniczo położone i warte odwiedzenia, a okoliczną atrakcją jest jaskinia mastodona
rozkłady jazdy autobusów, kursowania promów, opłaty za wstęp
noclegi od 10 dolarów na campingu w Paine Grande i 32 dolarów na campingu Central (we własnym namiocie) do wielokrotności tej kwoty w refugiach. Można też korzystać z namiotów i innego sprzętu biwakowego będącego na wyposażeniu campów
strony www:
– strona Parku Narodowego Torres del Paine przydatne informacje i oferty wycieczek zorganizowanych
– rezerwacja noclegów „Vertice” na campingach lub w refugiach Paine Grande, Grey, Dickson, Los Perros
– rezerwacja noclegów „FANTASTICO SUR” na campingach lub w refugiach Central, Cuernos, Chileno, Seron, Frances