Kaszgar i chińskie znaczki

Wzielismy pierwszy prawdziwy prysznic od trzech tygodni! Dzisiaj dotarlismy do Kaszgaru. Co prawda udalo nam sie pomylic droge i pojechalismy w calkiem innym kierunku od zamierzonego. Dotarlismy nawet do duzego miasta myslac ze to Kaszgar (te chinskie znaczki na drogowskazach bez zadnych ludzkich substytutow:-)). Szukamy w tym „Kaszgarze” starego miasta, centrum, ulicy z poleconym hostelem… a tu nic nie pasuje. Pytamy policjantow – oni ni w zab ludzkiego jezyka, tylko milo sie usmuiechaja. W koncu sciagneli do nas jakiegos nauczyciela jez. angielskiego i … okazalo sie ze nic nie pasuje, ze to nie Kaszgar!!! (a juz klocilismy sie z nimi, ze sa dziamdziaki i nic nie kapuja!!!!). Ale wtopa!!!

I z powrotem autostrada jeszcze ponad 40 km!!!

No ale w koncu jestesmy i nawet pijemy chinskie piwo. Kaszgar jest fajny – taki bardzo orientalny – ruch prawie jak w Indiach, jedzenie ostre, prawie jak w Indiach, wszyscy zasuwaja na skuterkach, najczesciej elektrycznych – takie cichobiegi – nie wiadomo z ktorej strony toto jedzie… Zostajemy tu dwa dni… jutro sprobujemy zalatwic zezwolenie na przejazd przez Torugard Pass do kirgistanu, bo tak normalnie sie nie da..

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments