Po przyjemnych chwilach nad Mekongiem wyczyściliśmy rowery z grubej warstwy kurzu i pięknie je nasmarowaliśmy. Bo po kilku dniach pylistych laotańskich dróżek właśnie wyjechaliśmy na asfalt. Asfalt skończył się po kilometrze. Kolejne 40 km to gruntowa leśna droga, na której każdy przejeżdżający pojazd wzbijał tumany kurzu. Ale po kolei. Granica laotańsko – kambodżańska. Przejście Tropaeng …
Najnowsze komentarze