Jordańskie zamki

Ogromne tereny Jordanii to pustynie i półpustynie. Piaszczyste, żwirowe, kamieniste i skaliste. Surowe i nieprzystępne ciągną się kilometrami. Pozbawione życia, bo jak tu przeżyć w takich warunkach. Ale… zaraz. Co robią tu ci ludzie? Kto mieszka w tych kamiennych domkach, namiotach, małych osadach nad suchymi o tej porze korytami okresowych rzeczek? Komu udaje się uprawiać tutejsze kamieniste poletka nawadniając je wodą doprowadzoną kanałami gdzieś z daleka. Po raz kolejny podziwiam ludzi, którzy potrafią żyć w tak niegościnnych rejonach świata.

A życie toczy się tu nie od dziś. Kto wybudował te wszystkie twierdze, zamki, karawanseraje na środku pustyni, na kamiennych górach tak wtopione w otaczający krajobraz, że niejednokrotnie trudno je zauważyć. Tym bardziej, że z większości z nich niewiele do dzisiaj zostało. Dla nas to tak niezwykłe, że co rusz przystajemy, zjeżdżamy z zaplanowanej trasy i w końcu dochodzimy do wniosku, że do Jordanii trzeba jeszcze wrócić.

Zamki pustynne budowano w VII i VIII wieku, głównie w czasie panowania Umajjadów, którzy w 661 r. ustanowili Damaszek swoją nową stolicą. Do dziś nie ustalono dokładnie ich funkcji – prawdopodobnie zamki były punktami obronnymi, miejscami spotkań Beduinów, schronieniem dla szlachty czy kupców, używane też do celów rolniczych i gospodarczych. Stojące dziś w oddaleniu od ludzkich siedzib fascynują tajemniczością i pobudzają wyobraźnię… Kasr Al- Kastal, al – Muwakkar, al – Charana, Amra, Tuba… już same nazwy zwiastują tajemnicę.

No i do tego są jeszcze zamki – twierdze budowane przez krzyżowców: Ajloun, Shobak i najbardziej znany XII-wieczny Karak. Nie można go ominąć, gdy widziało się „Królestwo niebieskie” Ridleya Scotta. Film polecam, choć co do przekazywanej w nim prawdy historycznej można mieć sporo zastrzeżeń. Ale niewątpliwie podczas zwiedzania wyobraźnia działa, duch strasznego Renalda de Châtillon unosi się nad zamkiem, a sceny filmowe przewijają się jak w kalejdoskopie. Zamek wzniesiono w strategicznym miejscu. Góruje on nad Drogą Królewską, którą przebiegał lukratywny szlak handlowy i przechodziły pielgrzymki do Mekki. Położony na potężnym wzgórzu ze stromymi, przepaścistymi stokami, tak trudny do zdobycia, że nawet potężnemu Saladynowi długo się to nie udawało. Dopiero po 8 miesiącach oblężenia obrońcy zamku skapitulowali, a Saladyn pod wrażeniem ich odwagi, darował im wolność.

Jeden z poranków przyniósł niespodziankę w postaci sanktuarium, o istnieniu którego nie mieliśmy pojęcia, gdy w nocy szukaliśmy miejsca na biwak. Khirbet Al-Dharieh. Ogromny teren ogrodzono, bo kryje on mnóstwo niespodzianek. Tylko część ruin jest zbadana przez archeologów, a strażnikami są jaszczurki i szakale, które zaprosiły nas do środka. Skorzystaliśmy, tym bardziej, że brama okazała się być otwartą. A tu takie skarby – mnóstwo arabesek, zdobień, których na próżno szukać w innych tutejszych zamkach.
Było to niegdyś ważne sanktuarium i osada położone na wzgórzu nad Wadi al-Laban na głównym szlaku karawan zdążających do Petry. Powstało ok 100 roku n.e. w okresie rozkwitu królestwa Nabatejczyków.
To stąd pochodzi najważniejszy eksponat mieszczący się w Sali Nabatejskiej w Muzeum Jordańskim w Ammanie – misternie rzeźbiona fasada.

Jadąc w stronę Ammanu najbardziej widokową częścią Drogi Królewskiej, odbijamy z niej, aby dotrzeć do kolejnego mało znanego miejsca. To biblijna Mefaat, czyli Umm ar-Rasas, miasto – obóz.

Umm ar-Rasas wpisany na listę UNESCO najpierw dziwi – ogromna przestrzeń na wzgórzu pokryta kamieniami. Gdy jednak się w nie zagłębiamy odkrywamy nie do końca odkryte cuda. Tu wciąż trwają prace archeologiczne. A do zrobienia jeszcze moc. Zaskakują nas niezabezpieczone mozaiki, wiele z nich sami możemy odsłaniać spod warstw piasku i żwiru. Serio! Niezabezpieczone cuda na wyciągnięcie ręki. Mogliśmy się przez moment poczuć jak… archeolodzy. No dobra, może trochę przesadzam, ale doprawdy mnóstwo radości dostarczyło nam to miejsce. Na dodatek byliśmy jedynymi zwiedzającymi na tak ogromnym obszarze.
Nie do wiary, że tak cenny obiekt jest tak słabo chroniony. Brak ścieżek czy wytyczonych tras zwiedzania dla nas był fascynujący, ale nie sadzę, że tak powinno być – takie miejsce wymaga zdecydowanie lepszego zabezpieczenia. W zasadzie to jest tam poprowadzona jedna wygodna, szeroka ścieżka, która prowadzi wokół całego obiektu, ale z której nie widać kompletnie tych wszystkich cudów.

Gdy docieramy do Kościoła św Szczepana (właśc. Stefana) znów stajemy zaskoczeni. Potężne, niezwykłe mozaiki na podłodze z wyobrażeniami zwierząt, roślin i 15 miast Jordanii i Palestyny. Podobno to największa jordańska mozaika.
A o to niełatwo, bo przecież Jordania mozaikami stoi!

czytaj dalej

INFO:

Zamek al-Karak
wstęp: objęty kartą Jordan Pass; bez karty bilet 2 JOD
godziny otwarcia: IV – IX: 8.00-19.00; X – III: 8.00-16.00

Khirbet Al-Dharieh
wstęp: bezpłatnie
godziny otwarcia: cały czas (teren jest co prawda ogrodzony, ale bramy były otwarte, a ogrodzenie niekompletne)
położenie

Umm ar-Rasas
wstęp: objęty kartą Jordan Pass
godziny otwarcia: IV – IX: 8.00-17.00; X – III: 8.00-16.00

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments