Najczęściej komentowane posty

  1. Manoush, czyli libański chleb z zatarem — 2 Komentarze
  2. Afrykańska „dawa” lekiem na wszystko — 2 Komentarze
  3. Murcja i Costa Calida — 1 komentarz

Author's posts

Co jadamy w Himalajach?

Na jedzenie nie można narzekać (myśleliśmy, że będzie gorzej) – niezłe pierożki momo i chowmen (makaron z warzywami). No i nieśmiertelne omlety, ciapaty… Dajemy radę, choć dopiero dzisiaj, w Leh, po trzech tygodniach jazdy, mamy dostęp do wszystkiego, co się marzyło – zupy, pierożki, warzywa i mięska, bułeczki… mniam.

W drodze przez himalajskie przełęcze

Cóż za wspaniała podróż! Dotarliśmy do Leh – połowa drogi za nami. Całe szczęście, że nie posłuchałam lekarzy:) Zdecydowanie wyjazd the best. I dla mnie bardzo trudny (tego akurat się spodziewałam) i bardzo ekscytujący (że aż tak, to się nie spodziewałam…). Wczoraj w klasztorze Thiksey spotkaliśmy Robba. To jego książka „Tysiąc szklanek herbaty” stała się …

Kontynuuj czytanie

W Recong Peo. Początki…

Mimo różnych niesprzyjających okoliczności dotarliśmy jednak w indyjskie Himalaje. Dziś, dokładnie 3 tygodnie od operacji wyrostka udało mi się przejechać prawie 60km. Właśnie biwakujemy wśród zarośli konopi indyjskich. Miejscowi dokładnie nam dzisiaj opowiedzieli kiedy i jak ich używać… Jedziemy doliną potężnej rzeki Sutlej. Strome zbocza, liczne osuwiska, droga wykuta w skalach. Ja podjeżdżam trochę rowerem, …

Kontynuuj czytanie

Pierwsze dni indyjskiego szalenstwa

Tym razem Turkish stanal na wysokosci zadania i dowiozl nas i nasze rowery w dobrym stanie. Trzema taksowkami przetransportowalismy sie z lotniska na dworzec Bandra. I tu pierwsze problemy – w okolicy nie mozna wymienic pieniedzy na rupie, a nikt innej waluty nie przyjmuje. No troche stresu mielismy, kolejna dobe spedzilismy w pociagu do Kalki …

Kontynuuj czytanie

Jeden krok dalej…

Lotnisko Okęcie okazało się bardziej przyjazne od zeszłorocznej Pragi. Miła obsługa.Z rowerami najmniejszych problemów. Spokojnie i bez stresu. Bagaż nadany, odprawa zrobiona.Czekamy na lot do Stambułu, tam 1,5 godz przerwy i dalej do Bombaju.

Tuż przed startem

2 lipca wylatujemy, tym razem z Warszawy. I mamy nadzieję, że limit pecha związanego z tym wyjazdem wreszcie się zakończył. Od poprzedniego roku różne przeszkody stawały na drodze, a 2 tygodnie temu wylądowałam w szpitalu z ostrym zapaleniem wyrostka robaczkowego. I nie pomogły moje przekonywania lekarzy, że „to na pewno nie wyrostek, że już podobne …

Kontynuuj czytanie

Wizowe atrakcje

Uff. Mamy wizy. Trochę nerwów to kosztowało – takie atrakcje zapewniła nam poczta. Co nas podkusilo, żeby wysyłać wnioski wizowe i paszporty właśnie tą drogą… Polecony priorytet wędrował do Warszawy przez tydzień, a opcja śledzenia przesyłki w necie informowała tylko o nadaniu przesyłki. Dalej ślad się ukrywał. Złożona reklamacja do rozpatrzenia w terminie… miesiąca. Na …

Kontynuuj czytanie

Przygotowania czas zacząć..

Dwutygodniowy pobyt na południu Indii przechodzi już do wspomnień… Ale nie ma co za długo wspominać, pora myśleć o tym, co czeka nas za 3 miesiące. Jeszcze aż 3 miesiące… Już tylko 3 miesiące… A tyle do zrobienia. Przede wszystkim trzeba dużo jeździć. Trasę opracowaliśmy w zeszłym roku, ale wciąż jeszcze coś doczytujemy, zmieniamy plany… …

Kontynuuj czytanie