Jordańskie zamki

Ogromne tereny Jordanii to pustynie i półpustynie. Piaszczyste, żwirowe, kamieniste i skaliste. Surowe i nieprzystępne ciągną się kilometrami. Pozbawione życia, bo jak tu przeżyć w takich warunkach. Ale… zaraz. Co robią tu ci ludzie? Kto mieszka w tych kamiennych domkach, namiotach, małych osadach nad suchymi o tej porze korytami okresowych rzeczek? Komu udaje się uprawiać tutejsze kamieniste poletka nawadniając je wodą doprowadzoną kanałami gdzieś z daleka. Po raz kolejny podziwiam ludzi, którzy potrafią żyć w tak niegościnnych rejonach świata.

Kontynuuj czytanie

Snorkeling w Morzu Czerwonym

Rok temu zachwyciłam się morskim światem przy wybrzeżu izraelskim. Łatwy dostęp do rafy, bogactwo form i kolorów, godziny spędzone na podglądaniu tych cudów sprawiły, że koniecznie chciałam sprawdzić, czy w Jordanii jest równie ciekawie.

Zaplanowaliśmy cały dzień na jednej z ogólnodostępnych plaż na południe od Akaby. Wyczytałam, że w kilku miejscach nie ma tam problemów z biwakiem, a więc wieczorem znaleźliśmy się na South Beach na wysokości hotelu Bedouin Garden Village rozglądając się za dogodną miejscówką.

Kontynuuj czytanie

Rezerwat Dana

Do rezerwatu docieramy późnym wieczorem pokonując znad Morza Martwego prawie 2 tys m przewyższenia! Droga jest piękna, zatrzymujemy się na jednym z punktów widokowych i obserwujemy cudny spektakl. Słońce właśnie wpada do jednego z potężnych kanionów…

Pogoda zmienia się całkowicie. Parę godzin wcześniej upał, a tutaj zimno i bardzo silny lodowaty wiatr. Wjeżdżamy w jakąś boczną, szutrową drogę i jadąc nią rozglądamy się za miejscem na biwak. Szukamy czegoś, co da nam osłonę od wiatru. Jest! Ale w tym momencie podjeżdża jakiś samochód i mili panowie koniecznie chcą nam pomóc. No, bo co my tu robimy?

Kontynuuj czytanie

Morze Martwe i jordańskie kaniony

Morze Martwe przyciąga jak magnes. Toż to miejsce wyjątkowe. Nie dość, że permanentnie depresyjne, to jeszcze doprawione na słoną gorycz.

Kontynuuj czytanie

Jordańskie początki. Madaba i Góra Nebo

Pora na kolejny sezon serialu bliskowschodniego. Po Izraelu i Libanie, pognało nas do Jordanii. Lecimy na dwa tygodnie nastawiając się na możliwie dużo zwiedzania, a więc tym razem podróż bez rowerów. Na pierwszy tydzień pobytu wypożyczamy samochód (od razu na lotnisku w Ammanie) i objeżdżamy miejsca, które są trudno dostępne lokalną komunikacją. W drugim tygodniu oddajemy auto i korzystamy z tutejszych autobusów, minibusów i taksówek. Samochód – Suzuki Alto mocno zgrzyta podczas jazdy, ale właściciel wypożyczalni SIXT twierdzi, że wszystko ok i nie ma się czym przejmować.

Jordania – kraj z typowo arabskiego świata czaruje swoją atmosferą, kolorytem, uśmiechem i serdecznością ale i sprowadza do realu dziurawymi drogami i śmieciami wokół. Choć, jak na razie, jest tu dużo czyściej niż w Libanie.

Kontynuuj czytanie

Shanklish – arabskie kulki serowe

Na koniec naszej libańskiej podróży, w Bejrucie, trafiliśmy pod dach sympatycznej rodzinki. George i jego żona zaprosili nas do swojej ulubionej restauracji uznając, ze nie możemy opuścić tego kraju bez spróbowania tutejszych mezze, czyli przekąsek. Wśród nich znalazł się również shanklish, tradycyjny arabski ser, który postanowiłam zrobić po powrocie do Polski.

W domach libańskich czy syryjskich przez co najmniej tydzień suszy się go na słońcu. Najlepiej więc przygotować go latem, ale można go też suszyć w lodówce. Po obsuszeniu i obtoczeniu w przyprawach ser może dojrzewać nawet przez rok, pod warunkiem, że jest przechowywany przykryty gazą w ciemnym, chłodnym miejscu, a po zakończeniu procesu dojrzewania w szczelnie zamkniętym ciemnym naczyniu. Im straszy ser tym bardziej wyrazisty jest jego smak. Ale świeży też jest bardzo dobry – łagodny i kremowy.
W tym przepisie ilości są przykładowe – każdy może przygotować taką ilość i wersję shanklish, jaka mu odpowiada.

Składniki:

  • 2 kg jogurtu naturalnego typu greckiego
  • mieszanka drobno zmielonych przypraw lub typowy dla Libanu zatar.

Przykładowa mieszanka przypraw: 1 łyżka oregano, 2 łyżki chili lub ostrej papryki, 1 łyżeczka mielonej gałki muszkatołowej, 1 łyżeczka cynamonu, 1 łyżeczka kuminu, 1 łyżeczka nasion kolendry, 1 łyżeczka goździków, 1 łyżeczka ziela angielskiego, 1 łyżeczka czarnego pieprzu, 1 łyżka soli. Wszystkie przyprawy trzeba zmielić lub rozetrzeć w moździerzu.

Zatar to popularna w krajach arabskich mieszanka zmielonego sumaka, prażonych ziaren sezamu, tymianku, majeranku i oregano.

Serowe kulki często są też pokrywane płatkami papryki Aleppo

Wykonanie:

Zagotuj jogurt na średnim ogniu do momentu, aż zaczną tworzyć się grudki i oddzielać serwatka. Przelej całość do sita wyłożonego gazą i umieszczonego na dużej misce.  Odstaw jogurt na kilka, kilkanaście godzin, niech odcieknie.  W międzyczasie włóż dobrze zmielone przyprawy do miski i wymieszaj je dokładnie.

Wylej serwatkę, a ser przełóż do miski i wymieszaj z ¼ – ½ przygotowanej mieszanki przypraw.

Uformuj kulki wielkości orzecha włoskiego/ piłeczki ping-pongowej i pozostaw do wyschnięcia na zewnątrz w upalny dzień lub w lodówce – połóż na ręcznikach papierowych, zmieniając ręczniki za każdym razem, gdy są przemoczone. Może to zająć kilka dni.

Gdy kulki serowe będą jędrne i dość suche, obtocz je z zewnątrz mieszanką przypraw. Przechowuj w lodówce pod przykryciem.

Ser można podawać pokruszony w sałatce lub z krakersami, grzankami albo z pitą czy innym pieczywem. Dobrze komponuje się z pomidorami i z czerwoną cebulą.

Bejrut – tu kończy się libańska przygoda

Bejrut.
Miasto niespodzianek, kontrastów, zaskoczeń, ogromnej różnorodności i kolorytu.
Miasto kosmopolityczne. Miasto czarujące. Kulturalna stolica regionu.
Miasto pełne powojennych blizn, kolejny raz podnoszące się po mrocznych czasach.

Kontynuuj czytanie

Liban turystyczny

Z Trypolisu kierujemy się na południe. Z każdym kilometrem i każdym mijanym miasteczkiem okolica łagodnieje. Jest nieco czyściej, budynki bardziej zadbane, pojawiają się turyści… Choć i tak ogromne ilości śmieci wciąż przerażają. Jak można taki piękny kraj doprowadzić do tego stanu!
Ale coraz częściej wśród chaosu trafiamy na perełki. Spokojne Anfeh staje się miejscem, które zatrzymuje nas na dobre pół dnia. Zamieniamy się w plażowiczów.

Kontynuuj czytanie