Category: Ludzie w drodze

Spotkania, wrażenia, zwyczaje, przyjaźnie

Przez pływające wioski do Battambang

Co z dzień! Po intensywnym ostatnim okresie postanawiamy trochę się zrelaksować i połączyć przyjemne z pożytecznym. Główna droga z Siem Reap do Battambang jest zatłoczona w ten najgorszy sposób. I na dodatek bez żadnej alternatywy, bo prowadzi wokół potężnego jeziora i terenów zalewowych. Tutejsze pływające wioski są dostępne tylko drogą wodną, więc płyniemy! Nawet udało …

Kontynuuj czytanie

Ognista Kambodża

Po przyjemnych chwilach nad Mekongiem wyczyściliśmy rowery z grubej warstwy kurzu i pięknie je nasmarowaliśmy. Bo po kilku dniach pylistych laotańskich dróżek właśnie wyjechaliśmy na asfalt. Asfalt skończył się po kilometrze. Kolejne 40 km to gruntowa leśna droga, na której każdy przejeżdżający pojazd wzbijał tumany kurzu. Ale po kolei. Granica laotańsko – kambodżańska. Przejście Tropaeng …

Kontynuuj czytanie

Mekong

MEKONG. Najważniejsza rzeka tej części Azji. Od czasów dzieciństwa jej nazwa brzmiała dla mnie trochę tajemniczo, trochę baśniowo. Nierealnie. Nieosiągalnie. Chyba tak, jak nazwa „Polska” dla tutejszych 15-16 latków, których odwiedziliśmy w szkole, w jednej z wiosek położonych nad Mekongiem. Bardzo ciekawe i sympatyczne spotkanie z tutejszymi nauczycielami i uczniami. Sami nie wiemy, jak to …

Kontynuuj czytanie

Na Płaskowyżu Bolaven

Płaskowyż Bolaven góruje nad okolicą 1000 – 1300 m. Wulkaniczna pozostałość z kraterem o średnicy 40 km obfitująca w niespodzianki. Po pierwsze, klimat. Przyjemne temperatury pozwalające odpocząć od gęstego upału. Po drugie, zielone lasy i plantacje. Herbata, jackfruity, duriany, maniok, bananowce, kauczukowce… Ale przede wszystkim kawa. Uprawiana na małych, rodzinnych plantacjach w różnych odmianach. Znane …

Kontynuuj czytanie

Laotańskie pierwsze wrażenia. I drugie.

Laos mi się spodobał od drugiego wejrzenia. Bo i zaczęliśmy z przytupem. Pierwszy laotański biwak – spokojne, przyjemne miejsce. Do czasu, gdy rano odwiedzili nas panowie z bronią – początkowo kilku niekompletnie ubranych żołnierzy, potem kolejnych, już w pełnym umundurowaniu i uzbrojeniu. Zatrzymali nas, obfotografowali i nie pozwolili odjechać. Wreszcie pojawili się wysocy rangą dowódcy …

Kontynuuj czytanie

Sabaudi, Laos

Lao Bao – dość spokojne przejście graniczne. Kilka km wcześniej trafiamy na targ bananów – przyjeżdżają tu z Laosu. To dobrze rokuje. Tymczasem to nie banany nas interesują, rozglądamy się za pączkami. No, przynajmniej za czymś co choć wygląda jak pączki – dzisiaj tłusty czwartek! Jak na zawołanie. Są! Pierwszy raz w Wietnamie. I smakują …

Kontynuuj czytanie

Granica… cierpliwości

Kto powiedział, że ma być łatwo i na dodatek z górki? Rankiem wyruszyliśmy w stronę przejścia z Laosem – La Lay. To co prawda tylko 10 km, ale przewyższeń na serpentynowym podjeździe było pewnie z 600. I sporo ścianek. Ale wjazd poszedł dość gładko i zadowoleni z siebie bardzo stanęliśmy przed wietnamską służbą graniczną. Panowie …

Kontynuuj czytanie

przez Góry Annamskie do Laosu

W stronę Laosu jedziemy jak na huśtawce. Góra, dół, góra, dół. Znów jesteśmy na drodze Ho Chi Minha poprowadzonej przez niekończące się góry. Piękne, dzikie, niedostępne, porośnięte gęstą dżunglą. Czasem mijamy maleńkie wioski. Ludność tutejsza to wiele różnych plemion. Już na pierwszy rzut oka różnią się od Wietnamczyków – mają inne rysy twarzy, krępą budowę, …

Kontynuuj czytanie