Monako!
Cóż to za przedziwny twór! Drugie najmniejsze państwo na świecie (po Watykanie) i drugie pod względem zagęszczenia ludności. Niesłychane 18700 os./km² (w Polsce 124 os./km², w Warszawie 3400 os./km² ). Teren całego państwa nieprawdopodobnie zabudowany i przekształcony, a życie toczy się na wielu poziomach. W przenośni i dosłownie.
sie 09 2019
Przez Monako…
sie 08 2019
Poziom ZERO
Osiągnęliśmy wysokość 0 m n.p.m co oznacza, że przejechaliśmy całą „Routes des Grandes Alpes” – wspaniałą krajobrazowo, zróżnicowaną, wymagającą trasę od Jeziora Genewskiego na Lazurowe Wybrzeże.
Było niełatwo, ale też nie tak trudno, jak sobie wcześniej wyobrażałam 🙂
sie 06 2019
Route des Grandes Alpes – jesteśmy drogą, a ona jest w nas…
Nadal jadę, a właściwie jedziemy, bo udało się spotkać z resztą ekipy. Jest nas już piątka. Od razu weselej i przyjemniej 🙂
Za to nieustająco pięknie, a Alpy wciąż potrafią zaskakiwać dostarczając nowych atrakcji. Zmienia się klimat i roślinność, czuć, że dostajemy się w strefę śródziemnomorską. Przestałam już liczyć pokonane przełęcze. Nie umiem też się doliczyć ile ich jeszcze przed nami. Właściwie, to bez znaczenia…
Drogo, trwaj!
4.08.2019: Col d’Izoard (2360 m), Col de la Platriere (2220 m n.p.m.); 65 km, 1610 m przewyższenia
5.08.2019: Col de Vars (2111 m), Col de la Cayolle (2326 m); 75 km, 1750 m przewyższenia
6.08.2019: Col de Valberg (1669 m), Col de la Couillole (1678 m); 70 km, 1640 m przewyższenia
Zakochałam się! We francuskich górskich miasteczkach, wioskach i malutkich osadach zawieszonych gdzieś między ziemią, a niebem… Nieustannie zachwycające, kolorowe lub pozornie surowe, kamienne… Miejsca z duszą. Sprawiają wrażenie, jakby od zawsze były naturalną częścią tych gór, historii, przyrody.
Mijamy je w naszej drodze, są celem, przystankiem, wytchnieniem…
Zachwycamy się tymi obrazami, zapachami, dźwiękami. Cieszymy się każdą chwilą, wysiłkiem, zatrzymaniem, byciem…
Coraz bliżej celu, coraz bardziej doceniamy wspólne chwile, spotkania z ludźmi i to, co przeżywamy…
Jeszcze 2-3 przełęcze, jeszcze kilka szalonych zjazdów, jeszcze chwile zauroczeń…
Jeszcze.
sie 02 2019
Najpiękniejsza… Col du Galibier
Trzy przełęcze jednego dnia: Col du Telegraphe (1566 m n.p.m.), Col du Galibier (2645 m n.p.m.) i Col du Lautaret (2058 m n.p.m.)
Najpiękniejsza z dotychczasowych przełęczy na Route des Grandes Alpes . Najbardziej wymagająca. Prawdziwie górska. Nie żadne tam zbiorowisko hoteli, knajp, sklepów i straganów z pamiątkami. Tylko góry i wiatr.
No i kilku rowerzystów gratulujących sobie wzajemnie i szczęśliwych, że teraz już w dół…
No i kilku motocyklistów siłujących się z wiatrem kto głośniejszy.
No i kilka pań w bucikach na obcasie pozujących do zdjęć i uciekających do ciepłych samochodów.
czyżby załamanie pogody? Tutejszy rejon ma ciekawą geologię w tunelu szerokości zaledwie 4 m obowiązuje ruch wahadłowy! Kierują nim sygnalizatory świetlne i jest to najwyżej położona instalacja tego typu w Europie zjazd z przełęczy na przełęcz Biwak z widokiem na Park Narodowy Ecrins
65 km, 2120 m w górę. To chyba mój życiowy rekord przewyższeń jednego dnia. Chyba, ale nie jestem pewna 🙂 No bo tak bardzo przywiązuję wagę do różnych wyników i rekordów.
sie 01 2019
Królowa alpejskich przełęczy
Dziś Col de l’Iseran (2760 m n.p.m) i Col de la Madeleine (1746 m n.p.m.)

Pierwsza na trasie przełęcz powyżej 2 tys. I najwyższa. Do chwili obecnej Col de l’Iseran to najwyżej położona przełęcz drogowa we Francji i w całych Alpach, przez którą wiedzie publiczna droga o nawierzchni bitumicznej. Na dodatek leży w sercu Parku Narodowego Vanoise, toteż wspinaczka na nią jest cudownym doświadczeniem mimo, że cały podjazd liczy 50 km. Za przełęczą nie koniec atrakcji – piękny kilkunastokilometrowy zjazd prowadzi prosto do najpiękniejszej wioski w rejonie Sabaudii, Bonneval-sur-Arc.
Wiąże się z nią wspomnienie, kiedy to jechałam na narty autokarem i kierowca trzymając się ściśle do wskazówek nawigacji chciał właśnie tą przełęcz sforsować. Tymczasem droga przez Col de l’Iseran jest otwarta od początku czerwca do września! Kierowca nie słuchał uwag co niektórych pasażerów, że chyba źle jedziemy… Do momentu, gdy stanął przed śnieżną zaporą wysokości kilku metrów. Gdy spojrzeliśmy w górę to tylko zarys serpentyn rysował się nad głowami. Wszyscy wydali równocześnie takie „oooo..”
Dziś przełęcz sprzyjała podróżnym, słońce dogrzewało, świstaki dokazywały, górskie rośliny szalały różnorodnością. A dzieciaki i tak bałwana ulepiły…
80 km, 1200 m do góry. Z przełęczy zjechałam na 750 m n.p.m.. Ale nie ma się co martwić – jutro znów na 2650…
lip 31 2019
Route des Grandes Alpes – cz. II
Trzy przełęcze przez dwa dni: Col des Saisies (1650 m n.p.m. ), Col de Meraillet (1605 m n.p.m. ), Cormet de Roselend (1968 m n.p.m. )
Dzień drugi (60 km i 1943 m w górę) i trzeci (60 km i 1280 m w górę) to piękne etapy. I fantastyczne zjazdy z częstym hamowaniem „na zdjęcia”. I biwaki tak jak to lubię – wysoko w górach, w okolicy jeziora Roselend i pod Col de l’Iseran. Pogoda dopisuje wybornie…
lip 29 2019
Routes des Grandes Alpes – początki
Pora na właściwą część wyjazdu

Przestało padać, prognozy dobre, można ruszać na Route des Grandes Alpes, czyli „Drogę Wielkich Alp”. Początek nad Jeziorem Genewskim, koniec w Nicei. Trasa otwarta w roku 1937 ma rozmaite warianty, lecz w najbardziej klasycznej wersji liczy sobie 720 kilometrów i 15.713 metry przewyższenia za sprawą szesnastu przełęczy, z których pięć znajduje się na wysokości ponad 2000 metrów n.p.m. Prowadzą tędy najpiękniejsze odcinki Tour de France.
Więcej o całej trasie na jej oficjalnej francuskiej stronie
Dziś przejechane pierwsze dwie przełęcze: Col de la Colombière (1613 m n.p.m. ) i Col des Aravis (1486 m n.p.m. ).
Przewyższenia 1825 m, dystans 70 km. Widoki cudne. Jazda „miodzio”. Niewielu spotkałam sakwiarzy. Właściwie jednego tylko. Reszta wyprzedzała mnie na szosach, ultralight lub na elektrykach.
🙂 Patrzyli na mnie nieco zdziwieni…
lip 28 2019
Europa da się lubić (?)
Dzień bazowy w Bonneville, a to z powodu przelewającego się wielogodzinnego deszczu, a to z powodu oczekiwania na resztę ekipy, która jutro przylatuje… Jest więc czas na małe podsumowanie.
Kilka krajów w kilka dni z bardzo subiektywnej perspektywy rowerowego siodełka.
1. NIEMCY
+ Prawie wzorowy porządek i organizacja
+ Cudna Saksonia i urocza Bawaria.
+ Rowerowe szaleństwo dzięki ogromnej sieci dróg i dróżek rowerowych
– „Ordnung must sein” i tyle. Jeśli w pociągu są 3 miejsca na rowery i wszystkie zajęte, to czwarty nie pojedzie choćby go wielkiego bojtla wsadzić. Mogłam tylko pomachać w Dreźnie odjeżdżającemu pociągowi i zmienić zaplanowaną trasę…
– Kiepski internet w miejscach publicznych
– Opłaty za wszystko, co możliwe


CZECHY
+ Tanie, dobrze skomunikowane pociągi zabierające rowery „bez gadania”
+ Mnóstwo ciekawych rejonów, co sprawia, że trzeba się tam będzie znów wybrać 🙂
+ Świetnie działające wi-fi w większości przestrzeni publicznych
– Złe wspomnienia ciągle żywe. Jakoby 🙂

AUSTRIA
+ Nawet nie zauważyłam kiedy przyjechałam granicę, ale od razu swojsko i na luzie
– Brak. No, mogłoby być taniej

LICHTENSTEIN
+ Górska perełka
+ Spokój, cisza, porządek, aż chciałoby się tu zamieszkać
+ Ciekawa architektura łącząca stare z nowym
+ Krajobraz
– Ceny!
– Czasem przerost formy nad treścią, czyli jak pospolitym rzeczom nadać wielką wartość (wystarczy dorobić historię i kilkakrotnie podnieść cenę)

SZWAJCARIA
+ Nieprawdopodobna organizacja przestrzeni (rozwiązania komunikacyjne są niesamowite – np na małym obszarze można zmieścić tyle dróg, bezkolizyjnych skrzyżowań i traktów o różnych przeznaczeniach działających jak w… szwajcarskim zegarku)
+ Krajobrazy
+ Sieć dróg rowerowych, które są wzorowo oznakowane i w większości bardzo ciekawie i bezpiecznie poprowadzone
+ Różnorodność – dwie całkiem inne Szwajcarie: „niemiecka” na wschodzie i „francuska” na zachodzie. I nie chodzi tylko o język, ale zwyczaje ludzi, budownictwo, charakter miasteczek, organizację przestrzeni. I sama nie wiem , która część bardziej mi się podoba.
+ Kierowcy czekający na czerwonym świetle wyłączają silnik.
+ Nikt tu mnie na drodze nie „strąbił”
– Tutejsi kierowcy bardzo szybko jeżdżą. I samochody mają bardzo szybkie (na szczęście hamulce też dobre)
– Ceny w sklepach zachęcają do bardzo przemyślanych zakupów (Lidl wydaje się najbardziej przystępny), a knajpki lepiej omijać szerokim łukiem.
Neutralne (bo nie wiem, czy mi się to podoba, czy raczej nie :-): Ludzie życzliwi, ale na dystans. Za to pomogą zawsze, gdy ich o to poprosić. Gdy zapytałam o możliwość noclegu na terenie w pobliżu domu w górach, dostałam plac na namiot, łazienkę, dostęp do prądu. Ale propozycji choćby herbaty nie było. A gospodyni (bardzo miła zresztą) nie omieszkała zaznaczyć, że tu „my home is my castle”





FRANCJA
+ Znowu w unii. To prawie jak w domu.
+ Klimatyczne miasteczka z dodatkowym kolorytem mieszkańców pochodzących z różnych stron świata
– Brak oznakowań dróg rowerowych, czyli „radź sobie sam”
– Dość swojsko wyglądający bałagan w wielu miejscach wokół 😉
– Wielu Francuzów nie mówi po angielsku. Tak całkowicie. Nawet dziewczyna w recepcji na campingu w bardzo turystycznym regionie

Najnowsze komentarze