Przez Góry Libańskie

To był dzień bez zabytków i zwiedzania, za to z cudnym, górskim etapem. Z gorącej doliny Bekaa upalna wspinaczka na wietrzną przełęcz 2580 m n.p.m. Podjazd długi, wymagający, bardzo przestrzenny, piękny. Na przełęczy oczywiście posterunek wojskowy. Strategiczny. Jeden z niewielu, gdzie jesteśmy kontrolowani. I widok na morze. Mgieł. Nurkujemy.

Kontynuuj czytanie

Dolina Bekaa. I Syria tuż, tuż

To potężna, życiodajna kraina sprzyjająca uprawom wszelakim. Sady, pola uprawne, hodowle zwierząt i winnice. W jednej z nich, w rodzinnej winnicy Rayak, właściciel zaprasza nie tylko na degustację wina i araku, ale i na nocleg. Korzystamy:-) Nie mamy innego wyjścia, bo degustacja była „na bogato” i w tym dniu dalsza jazda stała się niemożliwa.

Kontynuuj czytanie

Libańczycy i ich ojczyzna

Libańczycy to radośni ludzie, otwarci, gościnni i chętni do pomocy. To niesłychane ile dobrej energii potrafią nam przekazać. Mam nadzieję, że choć trochę potrafimy się odwdzięczyć. Na pewno chcemy jak najwięcej zobaczyć, dowiedzieć się, poczuć, zrozumieć. I widzę, że spotykanym na naszej drodze ludziom też na tym bardzo zależy. Żeby opowieści o ich życiu, rodzinach, problemach, radościach pojechały z nami w świat. Żeby gdzieś tam ktoś usłyszał o Libanie. O ich pięknym, ukochanym Libanie.

Kontynuuj czytanie

Liban. I tyle wrażeń

Dopiero pierwsze dni podroży, a wrażeniami można by obdarzyć konkretny kawałek życia. Spotkania. Obrazy. Zapachy. Przyroda. Historia. Zdziwienia.

Z lotniska ruszamy na południe. Najpierw przez zatłoczone, gwarne dzielnice muzułmańskie Bejrutu – typowy rozgardiasz, hałas, pęd, ale i uśmiechy, pozdrowienia i zaproszenia. Na kawę, na wodę, na owoc, do rozmowy… Pierwsze wojskowe posterunki, uzbrojeni żołnierze, pojazdy opancerzone, zasieki. Morze, plaże, śródziemnomorska roślinność i… śmieci. Morze śmieci.

Kontynuuj czytanie

… do Nicei

Ostatni punkt mojej podróży rowerowej przez kilka europejskich krajów i na Route des Grandes Alpes. Nicea. Jest okazja, żeby się tu przez dwa dni rozejrzeć. I odpocząć.

Mimo, że to duże miasto, nieformalna stolica Lazurowego Wybrzeża, z każdą chwilą coraz bardziej ulegamy nicejskiemu klimatowi… Ciekawe historie, miejsca i nieskończone możliwości podglądania tutejszego kolorowego, prawdziwie kosmopolitycznego życia sprawiają, że zdecydowanie warto odwiedzić to miejsce. A oto kilka tutejszych „must see”:

Kontynuuj czytanie

Przez Monako…

Monako!
Cóż to za przedziwny twór! Drugie najmniejsze państwo na świecie (po Watykanie) i drugie pod względem zagęszczenia ludności. Niesłychane 18700 os./km² (w Polsce 124 os./km², w Warszawie 3400 os./km² ). Teren całego państwa nieprawdopodobnie zabudowany i przekształcony, a życie toczy się na wielu poziomach. W przenośni i dosłownie.

Kontynuuj czytanie

Poziom ZERO

Osiągnęliśmy wysokość 0 m n.p.m co oznacza, że przejechaliśmy całą „Routes des Grandes Alpes” – wspaniałą krajobrazowo, zróżnicowaną, wymagającą trasę od Jeziora Genewskiego na Lazurowe Wybrzeże.
Było niełatwo, ale też nie tak trudno, jak sobie wcześniej wyobrażałam 🙂

Kontynuuj czytanie

Route des Grandes Alpes – jesteśmy drogą, a ona jest w nas…

Nadal jadę, a właściwie jedziemy, bo udało się spotkać z resztą ekipy. Jest nas już piątka. Od razu weselej i przyjemniej 🙂
Za to nieustająco pięknie, a Alpy wciąż potrafią zaskakiwać dostarczając nowych atrakcji. Zmienia się klimat i roślinność, czuć, że dostajemy się w strefę śródziemnomorską. Przestałam już liczyć pokonane przełęcze. Nie umiem też się doliczyć ile ich jeszcze przed nami. Właściwie, to bez znaczenia…
Drogo, trwaj!

4.08.2019: Col d’Izoard (2360 m), Col de la Platriere (2220 m n.p.m.); 65 km, 1610 m przewyższenia

5.08.2019: Col de Vars (2111 m), Col de la Cayolle (2326 m); 75 km, 1750 m przewyższenia

6.08.2019: Col de Valberg (1669 m), Col de la Couillole (1678 m); 70 km, 1640 m przewyższenia

Zakochałam się! We francuskich górskich miasteczkach, wioskach i malutkich osadach zawieszonych gdzieś między ziemią, a niebem… Nieustannie zachwycające, kolorowe lub pozornie surowe, kamienne… Miejsca z duszą. Sprawiają wrażenie, jakby od zawsze były naturalną częścią tych gór, historii, przyrody.
Mijamy je w naszej drodze, są celem, przystankiem, wytchnieniem…
Zachwycamy się tymi obrazami, zapachami, dźwiękami. Cieszymy się każdą chwilą, wysiłkiem, zatrzymaniem, byciem…
Coraz bliżej celu, coraz bardziej doceniamy wspólne chwile, spotkania z ludźmi i to, co przeżywamy…
Jeszcze 2-3 przełęcze, jeszcze kilka szalonych zjazdów, jeszcze chwile zauroczeń…
Jeszcze.

czytaj dalej…